Strona główna / Dla turysty / Historia Lwowa / Historia szczególna / Turcy, Tatarzy oraz Szwedzi pod murami miasta
Turcy, Tatarzy oraz Szwedzi pod murami miasta
W 1672 roku sułtan turecki Mohamet IV, zdobywszy całe Podole, powierzył swemu wasalowi Kapudan-paszy i jego sojusznikowi hetmanowi Piotrowi Doroszence zdobycie Lwowa.
Jesienią owego roku u stóp Lwowa staneła najliczebniejsza armia w historii Lwowa (230 tys. żołnierzy). Regularne wojsko polskie – Dragoni, które zgodnie z rozkazem króla przybyło w celu obrony, szybko uciekło jak najdalej od niebezpieczeństwa, nie wierząc w możliwość wytrzymania tak dużego naporu wojsk
Praktycznie wszyscy znani i bogaci mieszkańcy opuścili miasto, ale burmistrz Lwowa – Bartłomiej Zimorowic zwrócił się do mieszczan, aby złożyli przysięgę, iż w żadnym przypadku nie opuszczą miasta i zostaną tu do końca. Było ich nieco ponad 1000 osób. I stał się cud – wrogowie mając przewagę 230 krotną nie zdołali jednak zdobyć miasta. Kapudan pasza zgodził się na okup w 80 tysięcy talarów, z których miasto mogło wypłacić tylko 5 tysięcy. Do momentu całkowitej wypłaty Turcy wzięli 10 zakładników, wśród nich dwóch Ukraińców. Całe miasto ze łzami wdzięczności odprowadzało ich do niewoli. Do zakładników, z własnej woli, dołączył mieszczanin Jakub Nerka (Jakiw Nyrka). Całych siedem lat przebywali zakładnicy w niewoli tureckiej, póki miasto nie spłaciło wszystkich pieniędzy. Niestety nie wszyscy wrócili do domu żywi.
W roku 1675, trzy lata po nieudanym oblężeniu miasta przez wojsko sułtana tureckiego, wielkie wojsko tatarskie ruszyło na Lwów. Król Jan III Sobieski pośpieszył ze swoim wojskiem do miasta. Tu też przybyła królowa Marysieńka z całym dworem, która długo, w katedrze i kościele jezuickim, na kolanach modliła się za uratowanie miasta. I nie na darmo. Zgodnie ze świadectwem historyka angielskiego Connora i francuskiego Salvandi pod Lwowem, na polach Łysenickich, miało miesce zwycięstwo tak błyskawiczne, że podobnego do tej pory nie znała chyba światowa historia. Utalentowany dowódca Jan III Sobieski, mając tylko siedem tysięcy żołnierzy, rozbił prawie 50 tysięcy dobrze uzbrojonych Tatarów i Turków. Zhańbione resztki wojska tatarskiego uciekły do domu. A w 1695 roku hetman Stanisław Jabłonowski ostatecznie rozbił niedaleko Lwowa Tatarów, którzy nigdy więcej się nie zjawili pod murami miasta.
W końcu, pierwszy raz w ciągu wielu wieków swego istnienia, Lwów został zdobyty przez nieprzyjaciela. Sało się to w roku 1704. Ubrany w mundur zwykłego żołnierza 23-letni król Szwecji Karol XII na czele kilkuset swoich wojaków zrobił to, czego nie udało się zrobić w ciągu stuleci setkom tysięcy Tatarów, Turków, Mołdawian i Kozaków.
6 września 1704 roku, w środku ciemnej nocy, Szwedzi zdobyli klasztor Karmelitów Bosych. Komendant miasta Franciszek Galecki w tym momencie spał twardo kilkadziesiąt metrów od wydarzeń na Wieży Prochowej. Usłyszawszy hałas i strzały, oddał nakaz bronić się, a sam uciekł na drugi koniec miasta do Kolegium Jezuickiego.
Tylko kilkaset Dragonów szwedzkich pod dowództwem generała Steenbocka, nie czekając na artylerię i piechotę, uderzyło bramę miasta, która okazała się otwarta i niechroniona. Łatwo podołano oporowi wynajętych z piechoty królewskiej Węgrów walczących na murach, a za kilka minut Szwedzi już byli koło Ratusza, którego zegar pokazywał 8 rano. Podczas szturmu, obrońca z wieży Korniakta strzałem strącił kapelusz z głowy króla szwedzkiego. Lecz radość z tego była niewielka – Lwów po raz pierwszy od 400 lat został zdobyty przez wroga i to stało się zwiastunem nastania nowych, niekorzystnych dla Lwowa czasów.